Naciąganie na Black Friday
W drugiej połowie listopada dla wielu sklepów zaczynają się żniwa. Inspiracją był zapożyczony Black Friday (który mimo, że zapożyczony nie wywołuje takich protestów jak np. Halloween ;) ). Naszym przedsiębiorcom jednak jeden dzień wyprzedaży nie wystarcza. Być może zresztą dlatego, że mało kto robi prawdziwe wyprzedaże, o czym poniżej. Rozciągają Black Friday jak gumę. Najpierw robią obniżki w ramach przygotowania, później reklamują Black Week. Następnie przedłużenie Czarnego Piątku, Cyber Monday... Po tym podnoszą ceny, ale przypominają o Mikołajkach i Świętach, więc kolejne zyski. A ostatecznie celem jest sprzedaż, a nie żadne wietrzenie magazynów. A dlaczego naciąganie? No cóż. Na zachodzie Black Friday powstał, żeby zrobić faktyczne wyprzedaże i opróżnić powierzchnie przed sezonem świątecznym. U nas zazwyczaj obniżki są złudne. Przykład: chciałam kupić monitor, ale ponieważ nie mam presji, więc przeglądam oferty. Spodobał mi się jeden z modeli MSI. W dwóch dużych sklepach sieciowyc...