:)
:) Dawno nic nie pisałam, więc tylko nawiązując do poprzedniego wpisu odnotuję, że miałam bardzo aktywną wiosnę i lato. Motywowałyśmy się wzajemnie z koleżanką wtedy, gdy którąś dopadł kryzys i udało nam się nabrać nawyku ruszania się. Obie schudłyśmy i nabrałyśmy niezłej kondycji. Serio. Nie sądziłam, że dam radę. Teraz tylko wypadałoby mieć nadzieję na ciepłą i bezdeszczową jesień, żeby pociągnąć utartym rytmem jak najdłużej. A później? Może basen albo fitness? Zobaczymy.
Malowanie pokoi też zrobiłyśmy. W dodatku mamy zbliżone kolory - obie szare, tylko mój szary jest jaśniejszy. Za to jej z brokatem. Oba wyglądają całkiem całkiem.
Dziś powrót także do utartego rytmu dnia. Dzieciaki wróciły do szkół, zaczął się większy ruch na drogach. Co prawda od października, kiedy to wrócą studenci i zrobi się chłodniej, zapewne będzie gorzej, ale trudno. Chciałoby się napisać: oby do lata, ale wcale nie chcę, żeby zleciało. Nie w moim wieku. Tym bardziej, że oczekuję ciekawej jesieni, jeszcze ciekawszej zimy a wiosny... wręcz bajecznej :) Ale co tam odległa przyszłość. Dziś planuję pyszny obiad :)
Komentarze
Prześlij komentarz