Znowu długa przerwa
Coś nie mam szczęścia do systematycznego pisania. Może dziś, w przerwie śniadaniowej uda się trochę nadrobić. Cóż, mamy już listopad; zimny listopad po zimnym październiku, choć nie narzekam, bo październik był do tego deszczowy, a listopad przynajmniej jest słoneczny. Co prawda słyszałam o przymrozkach i pierwszych opadach śniegu, ale to gdzieś na wschód od nas. Tutaj krajobraz nadal wygląda jesiennie, pięknie i kolorowo. Mam nadzieję, że pogoda w weekend dopisze i że będzie można go obejrzeć bliżej. Od jakiegoś czasu nasza spokojna uliczka zamieniła się w często uczęszczaną "obwodnicę korków" na głównej. Samochody suną sznurkiem z różną prędkością i nieważne, że nie ma ku temu warunków. Walczymy o postawienie znaku z ograniczeniem prędkości do 20 km/h i o założenie progów zwalniających , zanim się komuś stanie krzywda. Że o samym komforcie, a raczej dyskomforcie, nie wspomnę. Ostatnio zmienia mi się gust muzyczny. Ciekawe czy to tak na stałe czy tylko przejściowa...