Brak wody

Do notatnika dopisuję bardzo ważną rzecz - podobno w Mieroszowie nie ma wody. Nie mają jej ludzie w kranach, więc tym bardziej nie ma jej zapewne na miejskim cmentarzu, gdzie jeździmy dwa razy do roku odwiedzić daleką rodzinę i posprzątać grób, bo bliskiej rodziny nie mają. Podobno problem jest poważny, bo wody brakuje tam już od kilku miesięcy, mimo że to miejscowość w górach, więc nie dotknęły ich aż tak wysokie temperatury, ani aż tak wielka susza jak równiny. No, ale nie ma więc trzeba wziąć ze sobą jakąś pięciolitrówkę albo i dwie. Oby w tym roku śnieg dopisał w zimie i wyrównał poziomy wód, a przy okazji sprawił, że w tamtą okolicę dotrą miłośnicy białego szaleństwa, bo to piękne tereny. I blisko Wałbrzycha, więc może i tam jakiś zapomniany pociąg stoi ;) 

Dziś wracając z pracy mijałam fajnego rowerzystę. Jechał sobie drogą, samochody stanęły na czerwonym, więc przejechał środkiem między nimi (nieźle się zresztą przeciskając). Nie poprzestał na ustawieniu się jako pierwszy, bo rowerzystów czerwone światła nie obowiązują. Wjechał na przejście dla pieszych, przejechał kawałek chodnikiem, później drugim przejściem na czerwonym (bo to było na dużym skrzyżowaniu), dalej nie chciało mu się zwalniać, żeby jechać chodnikiem, ani wolno obok samochodów, więc pognał torowiskiem. Powiem szczerze, jak widzę takich matołów, to uważam, że powinien być obowiązek zdawania na kartę rowerową, rowerzyści powinni płacić mandaty w takich samych stawkach jak kierowcy, też powinni zbierać punkty i mieć odbierane uprawnienia. Bo tak samo stanowią zagrożenie na drodze. A w zasadzie teraz jeszcze większe, bo poruszają się po drodze albo kompletnie nie znając przepisów, albo je olewając. A później najeżdża się na kierowców i z nich robi sprawców wypadków. Istne Indie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wpisy z 2016 r.

Formy prowadzenia działalności gospodarczej

Niż Hendrik szaleje