Od ostatniego wpisu
Niby dawno mnie nie było, a poprzedni wpis jakby aktualny. Nadal mamy dość ładną, ciepłą - jak na tę porę roku - pogodę, ostatnio nawet słoneczną. Co prawda kolorowe liście już dawno pospadały, ale słyszałam dziś o kwitnących jabłoniach czy wiśniach oraz baziach gdzieś tam na północnym - zachodzie. Zresztą po co tak daleko szukać. U nas też wiosenne kwiaty zaczęły kiełkować. Widziałam wczoraj wystające z ziemi przebiśniegi (cóż za nieodpowiednia nazwa biorąc pod uwagę ostatnie bezśnieżne zimy), śnieżynki, krokusy, hiacynty a nawet tulipany, które zwykle bardziej się ociągają. A szkoda, bo zapewne wkrótce przyjdzie jakieś ochłodzenie i zniszczy je. Ale cóż począć. Powywracało się w pogodzie i tyle. A że to kolejny rok anomalii, więc już ludzi takie rzeczy coraz mniej dziwią.
Ostatnio byłam w Biedronce i przyznać muszę, że przygotowane na zimę produkty w stylu łopaty do śniegu i sól drogowa, leżą. W hipermarketach to samo. Może poszło im kilka sztuk sanek kupionych przez nadgorliwych rodziców np dzieciom pod choinkę, ale to by było wszystko. Choć tak sobie myślę, że chyba wolałabym jednak dostać skarpetki niż sanki w prezencie. Przynajmniej by się przydały, a sanki nie dość, że nieprzydatne, to jeszcze mogą wywołać frustrację w dziatwie, że są, a nie ma kiedy i jak używać. Można z nich co prawda zrobić ławeczkę, stolik dla lalek czy coś w tym stylu, ale nie o to przecież chodzi. Aż żal producentów sprzętów zimowych. Chyba będą musieli się przebranżowić, albo postawić na eksport. Co prawda producenci ciuchów i butów zimowych mają lepiej, bo te zawsze "na wszelki wypadek" się kupi. Ba, nawet ponosi, mimo że pogoda nie sprzyja. Chociaż z drugiej strony mam wrażenie, że obniża się nasza granica odporności. Nasi rodzice byli przyzwyczajeni do zim z temperaturami -10 - -20C, dziadkowie nawet do -30C i jakoś nie narzekali i nie trzęśli się tak jak my, gdy temperatura spadnie do 0C. Co prawda nie było wtedy upałów latem powyżej 30C... Tak czy inaczej jesteśmy skłonni nosić jednak zimową odzież i buty, gdy temperatura spada poniżej 10C i na ogół jest nam w tym w sam raz.
Cóż poza tym się działo u nas od ostatniego wpisu? Bo ja wiem. Codzienna spokojna normalność. Praca, szkoła, odpoczynek, święta różnego rodzaju, odwiedziny... I tak do stycznia, w którym to przeważa odpoczynek, przynajmniej dla naszej dziatwy, bo wróciwszy do szkoły po przerwie świątecznej 7 stycznia, nie przemęczyli się, dlatego że od wczoraj mają ferie (a ja z nimi kilka dni urlopu). Niestety poza odwiedzinami u dziadków nie udało się im nic zorganizować. Rozminęły się za bardzo ich oczekiwania od naszych możliwości, bo nie chcieli jechać na zimowisko w nasze piękne góry, tylko w Alpy, gdzie pojechało dwóch kolegów. Sorry, ale nie dało się. Za dużo wydatków było na święta i innych dodatkowych. W dodatku musimy wymienić komplet wypoczynkowy, bo jest w opłakanym stanie. Miał być super wytrzymały, a okazał się taki, że szkoda gadać. Mamy to szczęście, że firma trzyma się bardzo dobrze i za miesiąc mają być niezłe premie. Zamierzam więc wydać moją na jakieś dobre meble pokojowe, niekoniecznie drogie, bo jak pokazuje doświadczenie, drogie rzeczy również bywają tandetne i mniej wytrzymałe od innych, tańszych, które w tym samym czasie kupiliśmy. Stawiam więc tym razem na wygląd, wygodę i korzystną cenę. Nie będę już sobie nabijać głowy, że to co drogie to wytrzyma w pięknym stanie wieki, bo tak nie jest, a poza tym po co ma wytrzymywać wieki? Czyż nie lepiej bez żalu odświeżyć pokój co jakiś czas?
Jutro Dzień Babci, pojutrze Dzień Dziadka. Trzeba zmobilizować Dziatwę, żeby przygotowała jakieś miłe upominki.
Komentarze
Prześlij komentarz