Wrzesień

Pierwsze koty za płoty, a za mną już pierwsze zebrania z rodzicami. Udało się uchronić przed poborem do trójki klasowej. Standardowo trzeba było "wyskoczyć" z kasy na ubezpieczenie i radę rodziców. W naszej szkole jest wymóg ubezpieczenia dziecka pod groźbą odmowy jego wyjazdu na wycieczki szkolne i zieloną szkołę. Dlaczego? Nie wiem. Może dyrekcja łudzi się, że ewentualne odszkodowanie po wypadku spowodowanym zaniedbaniem nauczycieli wypłaci ubezpieczyciel z ubezpieczenia dziecka, albo że jak dziecko dostanie jakiekolwiek odszkodowanie to o inne nie może już wystąpić. Różne rzeczy się na tym świecie zdarzają.


Po ostatnich chłodach i deszczach, w końcu nastała piękna pogoda. Jest ciepło i słonecznie. Dzieciaki znowu zaczęły chodzić na dodatkowe zajęcia. Niestety bez zapału i chęci. Ale trudno, rodzice każą. Gdyby mieli jeszcze jakieś hobby w domu, gdyby lubili biegać z kolegami i koleżankami, ale nie: tylko siedzą i grają, więc matka powiedziała wynocha z domu i zapisała na dodatkowe zajęcia, z których zresztą wracają zadowoleni. Problem jest tylko z wyjściem z domu.


Piękna pogoda spowodowała oszczędności, bo jakoś tak to jest, że deszczowa i pochmurna powodują moją wielką ochotę nacieszenia oczu kolorowymi rzeczami i większą ilością światła, a taka to miła atmosfera panuje... w centrach handlowych. Ostatnio poszedłszy do galerii po kilka drobiazgów dla świnki morskiej, strój na w-f dla Młodego i blok A3, kupiłam przy okazji koszulki nocne dla siebie, kolczyki, klapki i narzutę. Co prawda wszystko przydatne i potrzebne (a jakże), ale gdyby była ładna pogoda, nie chciałoby mi się spędzać tam tyle czasu i więcej zostałoby w portfelu, bo wrzesień tradycyjnie jest u mnie trudnym finansowo miesiącem...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wpisy z 2016 r.

Formy prowadzenia działalności gospodarczej

Walentynki