Weekendowe wycieczki

W sobotę po ostatnim wpisie marcowym rzeczywiście wybraliśmy się na wycieczkę. Zresztą nie tylko my. Na drodze w góry był całkiem niezły ruch; tym bardziej że w tamtych okolicach jest co zwiedzać i niekoniecznie trzeba się wspinać. Można zwiedzić którąś z twierdz czy z zabytkowych miast albo miasteczek; można wybrać się na spływ pontonowy. My wzięliśmy prowiant i wybraliśmy się w Góry Stołowe, bo szkoda było stracić tak piękną pogodę. Dużo "atrakcji" które mijaliśmy po drodze było jeszcze zamkniętych, ale miało to swoje plusy, bo nie płaciliśmy za wstęp na teren Parku, na Szczeliniec, bo wejście było free "na własną odpowiedzialność" :) Jedyny minus to moje adidasy, w których miałam problem z przejściem przez oblodzone Piekiełko. Wszystkim wycieczka bardzo się podobała i obiecaliśmy sobie częściej robić takie wypady, tym bardziej, że to blisko. A okolica zmienia się zupełnie: równiny ustępują miejsca górom, może nie tak wysokim, bez turni, ale zakończonych łagodnymi szczytami, jak to w Sudetach. Łąki zamieniają się w lasy; blokowiska i nowe budynki przedmieść, ustępują miejsca domom poniemieckim (charakterystycznym dla tego regionu), choć i nie brakuje tam również nowych willi postawionych głównie na wzgórzach, są też sezonowe domki holenderskie. Było po prostu pięknie. Niestety nasze plany robienia częstszych wypadów póki co "dostały w łeb" przez pogodę. Od niedzieli, po naszej wycieczce, zrobiło się zimno, spadł tam śnieg i pogoda do tej pory nie może się wyrównać, choć jest już oczywiście dużo cieplej. No a teraz Święta i obowiązkowa rundka po rodzince, choć przyznam że perspektywa mimo tej obowiązkowości nie jest niemiła :) A następna okazja do podróżowania - w weekend 26-27 kwietnia, na który zapowiadają piękną pogodę. Pożyjemy zobaczymy. Może akurat się uda...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wpisy z 2016 r.

Formy prowadzenia działalności gospodarczej

Walentynki