Praca stacjonarna zamiast zdalnej
Minął rok i przypomniało mi się, że mam tego bloga... Z czystej ciekawości weszłam na niego, żeby sprawdzić czy jeszcze działa, czy może z powodu mojego niebytu w świecie wirtualnym (na korzyść realnego), mi go zamknięto. Otóż nie. A skoro się już zalogowałam, postanowiłam napisać kilka słów. Tak, przeniosłam się do świata pracy stacjonarnej. Po okresie pandemicznej, co by nie mówić - wygody - pracy zdalnej, trzeba było wrócić do normalności; trochę już zapomnianej, trochę niechcianej, ze względu na rozleniwienie. Ale nie było to rozleniwienie w stylu: nie chce mi się pracować, bardziej takie: skoro zaczynam pracę od 8:00, to wstanę sobie o 7:45, umyję się i z kawą i śniadaniem zacznę dzień przed komputerem. A jak się zmęczę, to zrobię sobie przerwę i ogarnę obiad, a skończę później. Zaległości, w każdym bądź razie, nie było. Czasy pracy zdalnej już za nami albo przynajmniej za mną. Niestety albo i stety, bo jak w każdej sytuacji są plusy i minusy, albo jak chcą niektórzy: plusy d...